Szczury Wrocławia. Szpital recenzja

Co wyjdzie z połączenia apokalipsy zombie z Prawem Murphy'ego? Oczywiście, „Szczury Wrocławia”!

Autor: @alicya.projekt ·3 minuty
2024-04-24
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Jak wiecie jestem fanką żywych trupów i fatalistką – bardziej w tym rozumieniu, że wierzę w nieuchronność procesów i zdarzeń, zwłaszcza tych niepomyślnych – dlatego druga część zombiastycznej powieści Schmidta kupiła mnie bez reszty. Bo jeśli już w „Chaosie” docierało do nas, że to co może pójść źle, na pewno pójdzie źle, to dopiero w „Szpitalu” wybrzmiewa to z całą mocą. To w tej części uświadamiamy sobie w pełni, że co może podczas apokalipsy zombie we Wrocławiu się spierniczyć, na pewno się spierniczy – i to koncertowo.

Tym razem, a co sugeruje już sam tytuł, autor zamyka nas wraz z pacjentami i okrojonym w składzie personelem w szpitalu psychiatrycznym. Zanim jednak akcja rozkręci się na dobre i do bohaterów dotrze w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźli, Schmidt serwuje nam wymowny wstęp. Z przytupem. Zaczyna się bowiem od „przygody” seksomaniaczki, która postanowiła przekroczyć kolejną granicę i zaspokoić swoje żądze w…kostnicy. Tam sprawy się nieco skomplikują, gdy jednym z denatów okaże się być, nie takim do końca martwym nieboszczykiem. Muszę przyznać, że się nieźle uśmiałam, gdy okazało się jak sprytnie Schmidt rozegrał początkową akcję, by potrzymać nas trochę dużej w niepewności i nie rzucać naszej koneserki doznań na rzeź, jakiej byśmy od razu oczekiwali. Owa sytuacja w kostnicy przypomniała mi pewnego shorta z serii „Mistrzowie Horroru”*, w którym mieliśmy do czynienia z nekrofilką i zombiakami. Chociaż, szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy z zombie, to na pewno nekrofilia… Zostawmy jednak te rozważania na inną okazję i wracajmy do książki.

„Szpital”, stanowiący póki co, osobną, zamkniętą historię (taki swoisty dodatek do serii, który można czytać poza kolejnością) w pewnym sensie, pełni rolę odgromnika. Dynamikę, charakteryzującą intensywność „Chaosu”, zastępuje tu bowiem wyraźne spowolnienie. Bohaterowie mają czas na to by zrozumieć, co się dzieje, przegrupować się, próbować zaplanować działania i zacząć rozgryzać słabe strony zombiaków. Biorąc pod uwagę, to wszystko, co dzieje się poza murami psychiatryka, jaką klęskę już na starcie ponoszą władze, służby i wojsko, idzie im naprawdę dobrze. I to napawa nadzieją, złudną, bo złudną, ale jednak nadzieją. Dla ludzi.

Co istotne, akcja omawianej części rozgrywa się głównie w tym samym czasie co akcja „Chaosu”, nie ma więc co liczyć na to, że pojawią się jakieś wyjaśnienia lub odkrycia, które pchną historię do przodu. To co zaskoczy was w „Szpitalu”, to nie odkrycie przyczyn tajemniczej zarazy, a raczej konstrukcja powieści. Jej większa spójność i konkretyzacja. Akcja – w przeciwieństwie do „Chaosu” - rozgrywa się, oprócz drobnych wyjątków, w jednym miejscu i skupia się wokół mniejszej, ograniczonej grupy osób. Wiąże się to z tym, że bardziej się do nich przyzwyczajamy, mocniej trzymamy za nich kciuki i doceniamy ich starania. Niestety, im bardziej profesor Niemczuk dwoi się i troi, by ocaleńcy pozostali bezpieczni w jego placówce, tym bardziej uaktywnia się bezlitosne Prawo Murphy'ego. Każdy najmniejszy błąd, każde najdrobniejsze niedopatrzenie, mści się po stokroć.

Chcielibyśmy by było inaczej. By ci którzy są gotowi nieść pomoc, mimo piekła spadającego im na głowy, przetrwali, ale wszystko dąży tu ku nieuchronnej katastrofie. Świadomość tego, jak ta historia musi się zakończyć, że nie ma innej drogi, na szczęście ani trochę nie odbiera nam przyjemności z lektury. Pośród wrzasków rozpaczy i przerażenia, pomiędzy wymyślnymi zgonami i przemianami, treść urozmaicają nam m.in. oryginalne przemyślenia, życiorysy personelu i pacjentów. Przyglądamy się bliżej m.in. charakternemu złotej rączce, „żywemu trupowi”, ale nie zombie, Napoleonowi, kobiecie, która nie chce swojej ręki i mężczyźnie, który twierdzi, że przybył z przyszłości (bardzo ciekawy wątek) i wielu, wielu innym. Swoją rolę odegra również kot, który zasłuży nawet na kolejny epizod, albowiem pojawi się w „Kratach” (część trzecia).

Gorąco polecam fanom żywych trupów, czarnego humoru, krwawej apokalipsy i siermiężnego PRL-u. Jest moc.

*„Opowieść Haeckela” powstała w oparciu i opowiadanie Clive’a Barkera „Dark Delicacies”. Pisarza znowuż zainspirowała autentyczna postać: Ernst Haeckel (1834 – 1919), który był niemieckim biologiem, filozofem i podróżnikiem.

[współpraca reklamowa barter]



Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-04-24
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Szczury Wrocławia. Szpital
2 wydania
Szczury Wrocławia. Szpital
Robert J. Szmidt
7.1/10

Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach, mieszczący klinikę psychiatryczną. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta...

Komentarze
Szczury Wrocławia. Szpital
2 wydania
Szczury Wrocławia. Szpital
Robert J. Szmidt
7.1/10
Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach, mieszczący klinikę psychiatryczną. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

[Współpraca barterowa z Wydawnictwem @Link ] "Nikt nie przyjdzie, nikt nie załomocze w te drzwi. Tam, na zewnątrz, trwa taka sama walka, a mogą ją przetrwać co najwyżej jednostki. (...) Przerażająca...

@Monika_2 @Monika_2

„SZPITAL" to kontynuacja apokaliptycznego cyklu Roberta J.Szmidta. Nad Wrocławiem nadal unoszą się ciemne chmury... @Obrazek Do kliniki psychiatrycznej trafia pacjent uznany za szaleńca, który st...

@g.sekala @g.sekala

Pozostałe recenzje @alicya.projekt

Skąd się bierze kupa?
To co przedszkolaki lubią najbardziej

Każdy kto miał kiedykolwiek styczność z przedszkolakami, doskonalone wie, że na pewnym etapie wszystko związane z kupą i pierdzeniem, to hit hitów i temat nad tematami. ...

Recenzja książki Skąd się bierze kupa?
Widzący
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem

@ObrazekGdy pałający rządzą zemsty, nienawidzący wszystkich i wszystkiego Trojan, ucieka z Pustki wszechrzecz staje na krawędzi zagłady. Ograbiony z twarzy Bóg nie ma ...

Recenzja książki Widzący

Nowe recenzje

Arabskie łzy
Arabskie łzy
@mommy_and_b...:

" [...] Nie wolno nam upaść, a jeśli już się to zdarzy, należy szybko stanąć na nogi. [...]" Z niecierpliwością wypatr...

Recenzja książki Arabskie łzy
Uzdrowisko
„Ta niegdyś rajska fasada to cmentarzysko sekre...
@zaczytana.a...:

W świecie literatury kryminalnej czasem trafiamy na książki, które wciągają nas bez reszty, prowadząc przez labirynt ta...

Recenzja książki Uzdrowisko
Słomianie
Słomianie
@mommy_and_b...:

" [...] "Zostałeś wojem, czy tego chciałeś, czy nie, i jeśli tylko zaraz nie zaczniesz rozglądać się za okazją, żeby st...

Recenzja książki Słomianie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl