Krew nie wietrzeje recenzja

Co za klimat... co za styl...

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @aga.kusi_poczta.fm ·4 minuty
14 dni temu
Skomentuj
26 Polubień

W dziwny sposób wtapiasz się w treść i klimat Polski lat 1806 czy 1850. Fascynuje cię zachowanie ludzi i to, co w nich tak naprawdę siedzi, a co próbują ukryć przed oczami innych. Ciekawi cię ich zachowanie oraz dbałość o własny byt, o pławienie się w dobrobycie bez względu na poniesione koszty. Jednocześnie zatrważa cię ich lepki egoizm przesłaniający racjonalność czynów. Ludzie działający pod wpływem impulsu.

Można czyścić, szorować, wręcz drapać skórę wywołując grymas bólu na twarzy. Można myć lata całe i nigdy nie pozbyć się zapachu krwi. Można dłonie skaleczyć od tego tarcia, ale to i tak zbyteczne. O ofierze złożonej tymi rękoma wiesz tylko ty. To tajemnica, o której nikt nie wie, ale ten zapach, ten metaliczny smród ciągle porusza twoim sumieniem. Czujesz go. I choć tylko twój węch jest na niego wyczulony i nikt kogo dotąd spotkałeś go nie wyczuł, to pewnego dnia, po latach, zjawia się obcy człowiek i wyciąga brud sprzed lat i nie wiesz na ile możesz sobie pozwolić, co mu powiedzieć, co odsłonić, a co przemilczeć i jaką kłamliwą prawdę mu rzucić na odczepnego. I nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że wychodząc od ciebie po dobrej i sutej kolacji doprawionej cygarem z wysokiej półki ośmielił się wzgardzić twoją ku niemu wyciągniętą dłonią. Odwrócił się. Wyszedł. A ty z konsternacją tą ręką zaczynasz nerwowo trzeć poły surduta, bo jakiś zmysł strachu w tobie podpowiada ci, że on wie. Że domyśla się. Że to koniec, że jutra nie będzie. To dzisiaj to koniec...
O tym jest w dużej mierze „Krew nie wietrzeje” Walerego Przyborowskiego. O ukrywanej latami prawdzie, o czynach prawie już przedawnionych i ludziach, którzy nie żyją, a ci, co żyją, zamykają usta i milczą. Żyją i mają nadzieję na to, że to, co się wydarzyło, odejdzie w zapomnienie. Że nie zapisze się na kartach historii, że nikt nigdy nie wymieni ich nazwiska, że wszyscy zapomną. Było, stało się i nie ma. Ale krew nie wietrzeje, nigdy, nawet po latach tarcia i szorowania skóry dłoni.
Ta powieść to ni kryminał utrzymany w klimacie noir 1850 roku, ni powieść z dreszczykiem, ni beletrystyka o dziejach rodziny Piaseckich. A zaczyna się od wypalenia zawodowego i utraty chęci do wszystkiego Andrzeja, który ma dość warszawskiego życia i ucieka na odpoczynek do wujostwa na wieś Ruda pod Radomiem. I nabiera sił i żyje jak chłopiec za dawnych lat, ale pewnego dnia zaczyna mu doskwierać nuda. Przypadkowo trafia na starocie skryte na strychu, a w zapomnianym kufrze odnajduje tajemnicze zapisy losów swojego dziadka. I co się okazuje? Ów był majętny, poważany, ale pewnego dnia ot, po prostu, zniknął. Nic po nim nie zostało. Nic... I właśnie to nic stanie się haczykiem na Andrzeja, na który się łapie, jak ryba.
Okres tak błogiego odpoczynku, planowanych „spacerów kojących i natury słuchania” stał się okresem burzliwym, emocjonalnym i pełnym ryzyka. Wieś Ruda zamienia się na miasto Radom, a wujostwo trzeba opuścić. Adam, wnuk dziadka Piaseckiego, po latach dowiaduje się prawdy o swojej rodzinie. O nagłym zaginięciu staruszka i o zniknięciu jego majątku, poznaje jego współpracowników i niedoszłą żonę.... Bogaty dziadek – biedny syn, a wnuk? A ciocia, siostra taty? Co z dziećmi? Tak nie piłuje się gałęzi rodzinnego drzewa genealogicznego.
Ta książka skrywa w sobie ciekawość. Jest pisana tak, że nie sposób się od niej oderwać. Niby fabuła jest prowadzona prosto, nie zmusza do wysiłków umysłowych zlepiających w logiczną całość rzucanych strona po stronie faktów. Niemniej jednak magnetyzm powieści działa przez cały czas. Zaskakują cię zwroty akcji, zatrważają ciemne pomieszczenia i osoby, które przeistaczają się na wzór kameleona i nie można im ufać. Są i momenty, że boisz się o własne życie. A to wszystko dzięki wyobraźni autora. Treść nabiera lekkości i porywczości jednocześnie. Na uwagę zasługuje fakt, że jego powstanie datuje się na 1881 rok, co się wyraźnie czuje. I pewnie z tej racji w książce wyłapiesz wiele pisarskich niedociągnięć i błędów drukarskich. Jednak kładź to na karb oryginału. Dla sprytnego mola książkowego takie rzeczy nie mają znaczenia, zwłaszcza gdy fabuła należy do fascynujących. Czytasz i wiesz gdzie wkradł się jaki chochlik, lecz klimat noir i te zakamarki wszystko rekompensują. Do tego dochodzi lekkości pióra i nad wyraz szeroka wyobraźnia autora, który potrafi przy swojej książce zatrzymać każdego.


Oto jesteś w 1809 roku, przekręcasz klucz w drzwiach i zmierzasz do domu. Po całym dniu pracy idziesz do siebie, lecz... nagle słuch o tobie ginie. Przepadasz, jak „kamień w czeluściach wód”.

#agaKUSIczyta

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-05-13
× 26 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Krew nie wietrzeje
Krew nie wietrzeje
Walery Przyborowski
9/10
Cykl: Stary polski kryminał, tom 17

Radom, Ruda, Puszcza Kozienicka, rok 1845. Niejaki Andrzej Piasecki jest znużony warszawskim życiem i porzucony przez narzeczoną. Aby ukoić nerwy wyjeżdża do ciotki na wieś Ruda pod Radomiem. Tamtejs...

Komentarze
Krew nie wietrzeje
Krew nie wietrzeje
Walery Przyborowski
9/10
Cykl: Stary polski kryminał, tom 17
Radom, Ruda, Puszcza Kozienicka, rok 1845. Niejaki Andrzej Piasecki jest znużony warszawskim życiem i porzucony przez narzeczoną. Aby ukoić nerwy wyjeżdża do ciotki na wieś Ruda pod Radomiem. Tamtejs...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @aga.kusi_poczta.fm

Szkarłatna litera
Palący stygmat

Czas zwalnia, jakby niewidzialna ręka przetrzymywała wskazówki zegara. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia. Boli cię serce od ludzkich niegodziwości i ich poniżani...

Recenzja książki Szkarłatna litera
Błotne stwory
Takiej gromady jak oni nie znajdziesz NIGDZIE

Jakiś czas temu zaczytywałam się, ponownie, w „Kubusiu Puchatku” i „Chatce Puchatka”. Przygody i perypetie Misia o małym rozumku, który mieszka w Stumilowym Lesie ...

Recenzja książki Błotne stwory

Nowe recenzje

Wybacz. To dla Twojego dobra
Wybacz.
@Malwi:

Robyn, młoda i ambitna dziennikarka, przeżywa szok, gdy policja informuje ją o zaginięciu jej byłego chłopaka, Juliana....

Recenzja książki Wybacz. To dla Twojego dobra
Cel
Czułośc i miłość nie zawsze idzie w parze z dob...
@justyna1dom...:

Tak, kolejna książka, już nie wyzwanie, a przyjemność z czytania. Wciągnęłam się w Karolinę i tworzone przez nią światy...

Recenzja książki Cel
Fizyka smutku
Fizyka smutku
@greta.zajko:

Już dawno nikt nie zaserwował mi tak odmiennego dzieła jak zrobił to autor w "Fizyce smutku". Georgi Gospodinow jako do...

Recenzja książki Fizyka smutku
© 2007 - 2024 nakanapie.pl