Wielkie, włoskie wakacje recenzja

Cóż to była za historia, cóż to była za przygoda... Aż zapragnęłam znaleźć się na takich wakacjach z moją imienniczką Klaudią. Nigdy nie byłam we Włoszech, ale czytając tę historię czułam się jakbym tam była. Niezwykle interesująco opisane miejsca we Włoszech, które sprawiają, że chce oderwać się od codziennego życia i odbyć taką podróż, takie "wielkie włoskie wakacje".

W ręce byłego policjanta zupełnie przypadkowo trafia zeszyt, który jak się okazuje jest pamiętnikiem pewnej dziewczyny. Zagłębiając się w treść zawartą w pamiętniku poznaje historię Klaudii i Karoliny i ich przygody z wakacji.
Dziewczyny spędzają wakacje podróżując po Włoszech. Pewnego dnia uwagę Klaudii zwraca kołatka, która znajduje się na bramie z jednego z domów. Dom niczym specjalnym się nie wyróżnia, lecz dziewczyna ma dziwnie przeczucie, że zna to miejsce i kiedyś już tutaj była. Co jest zupełnie niemożliwe, gdyż jest to pierwsza wyprawa Klaudii do Włoch. Jednak to nie koniec dziwnych wydarzeń, to przeczucie nie kończy się tylko na tej kołatce. To uczucie nawiedza dziewczynę przez całe wakacje we Włoszech. Czy Klaudia oszalała? Czy ktoś chce ją nastraszyć?

Koniec książki bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Cała historia jest doszlifowana i zabiera czytelnika w niezwykłą podróż. Jednak nie tylko to tutaj znajdziemy. Miejsce na miłość również się znajdzie.

Książa wyzwala sporo emocji - niepokój, strach, miłość, zauroczenie. Bardzo się cieszę, że udało się Pani Jolancie zabrać mnie w taką cudowną podróż i obudzić przy tym tyle emocji. "Wielkie włoskie wakacje" to klimatyczna książka. To powieść o miłości, intrydze, tajemnicach.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl