Jak napisać o tej książce nie zdradzając żadnych szczegółów? Nie mam pojęcia! Dlatego będzie krótko.
„Ogień zagłady” naprawdę podgrzał atmosferę i choć poparzenia mogą być solidne, to ten płomień przyciąga. Oddychać w nim trudno, bo nie dość, że gnamy z fabułą na łeb, na szyję, to jeszcze dym ze zgliszcz gryzie w gardło.
Autor nie certoli się tu z czytelnikiem. Nie pozwala nawet na krótki odpoczynek - tyle się dzieje!
Zakończenie wbiło mnie w fotel i bardzo się cieszę, że kolejny tom mam na półce. Od razu się do niego zabieram!
Podczas czytania serii Komorowskiego zawsze mam telefon pod ręką. Oglądam mapy, czytam o postaciach z książki. I choć niektóre wydarzenia są pozmieniane, bo jednak książka rządzi się swoimi prawami, to jest do mimo wszystko bardzo dobra lekcja historii. I ja się za to autorowi kłaniam nisko.