Po śmierci matki, Fern odziedziczyła urokliwy pensjonat zlokalizowany nad jeziorem, który jak się okazuje, znajduje się na granicy upadłości. Kobieta nie jest pewna, czy chce to miejsce sprzedać i wrócić do ukochanego Toronto, czy spróbować uratować pensjonat, który od zawsze był jej domem. Fern orientuje się, iż jednym z gości jest Will, mężczyzna, który kiedyś złamał jej serce, a który teraz oferuje jej pomoc w prowadzeniu ośrodka. Do kobiety zaczynają powracać wspomnienia jednej doby i jednego spotkania sprzed 10 lat, które na zawsze odmieniły jej życie.
Autorka stworzyła niepowtarzalny klimat w swej powieści, nostalgiczny i wywołujący wiele skrajnych emocji. To wszystko sprawiło, że książka ta stała się nieodkładana, a poznaną historię jeszcze długo rozpamiętywałam po jej przeczytaniu.
Powieść została poprowadzona w dwóch liniach czasowych - obejmującej wydarzenia teraźniejsze oraz te sprzed 10 lat, kiedy to doszło do nieoczekiwanego spotkania dwóch młodych osób, które na zawsze pozostawiło w nich niezabliźnione rany. Rany, które na nowo zaczęły się otwierać w dniu, kiedy Fern spotkała w ośrodku Willa.
Jest to sentymentalna, wielowymiarowa i wzruszająca powieść o pięknej miłości, która potrafi przetrwać wiele. Historia skłaniająca do przemyśleń o potrzebie zrozumienia, wsparcia oraz o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. To melancholijna opowieść o drugiej szansie, o powrotach, ale i o znajdowaniu nowych możliwości i nadziei na szczęśliwe dni. Pięknie przedstawiona, nostalgiczna historia, pełna refleksji, zapewniająca ucieczkę od teraźniejszości, dostarczająca spokoju i pozwalająca zapomnieć o naszych osobistych zmartwieniach i przeżyciach.
Fern i Will to para, której nie sposób nie kibicować! „Spotkasz mnie nad jeziorem” pokochałam równie mocno jak „Każde kolejne lato”. Ogromnie polecam oba tytuły wszystkim romantycznym duszom!