Avatar @g.sekala

Books Hunters

@g.sekala
60 obserwujących. 440 obserwowanych.
Kanapowicz od 12 miesięcy. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
bookshuntersfamily
Napisz wiadomość
Obserwuj
60 obserwujących.
440 obserwowanych.
Kanapowicz od 12 miesięcy. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
środa, 2 sierpnia 2023

Iwona Banach & Yerbo Poczytalni

IWONA BANACH

 

Jestem tłumaczką, nauczycielką, mamą dorosłej niepełnosprawnej dziewczynki, pożeraczką książek, szydełkoholiczką i straszną bałaganiarą. Interesuje mnie dosłownie wszystko (no, może poza ekonomią i motoryzacją). Szczególnie kreatywna bywam w kuchni, choć rodzina twierdzi, że do moich obiadów zamiast solniczki należałoby dołączać gaśnicę (występujący w powieści pikantny sataraż nauczył mnie przyrządzać tata). Nie jestem aż tak roztargniona jak Regi, ale potrafiłabym schować masło do piekarnika, a kota do lodówki (gdyby nie to, że koty to zwierzęta przytomne i głośno protestują).

 

Yerba dobry Pani Iwono,

Yerbo Poczytalni się kłaniają, a zarazem kilka pytań mają ;)

 

Za Panią już sporo wydanych tytułów, który jest najbliższy/najważniejszy dla Pani, który skradł serce Iwony Banach?

 

Papuga Pinda to moja wielka miłość, ale książka „Chwast” o niepełnosprawności jest dla mnie ważna osobiście i jest bardzo osobista, choć staram się do niej nie wracać, bo mnie „dołuje” oraz „Maski Zła” bo tam udało mi się pokazać, że nawet największe dobro może być złem, bo nie tak bardzo liczą się fakty co intencje.

 

Jeśli mogłaby się Pani cofnąć w czasie o kilka lat to jakie rady sama sobie by Pani przekazała? Czy w ogóle cokolwiek chciałaby Pani zmienić ?

 

Cokolwiek bym nie powiedziała sobie sprzed lat to niewiele by zmieniło, bo ja mam paskudny charakter, pewnie chciałabym sobie powiedzieć, żebym mniej się wszystkim przejmowała, czy bardziej wierzyła w siebie, podejrzewam, że efekt byłby „piorunujący”, jakaś ucieczka, jakaś kraksa, jakaś panika, ewentualnie szpital… psychiatryczny . A co do zmian, bałabym się efektu motyla. Dobrze jest jak jest, zawsze mogłoby być gorzej.

 

Jaka na co dzień jest Iwona Banach? Czy taka jak historie, które przedstawia na stronach swoich książek czyli szalona, barwna nieobliczalna, zwariowana ?

 

Zorganizowana, bo muszę, (tego ode mnie wymaga sytuacja życiowa),  szalona z wierzchu, katastrofistka, hipochondryczka w środku (to nawet pomaga w pisaniu), świadoma swoich wad (czasami nawet za bardzo). W żadnym razie nie romantyczna, czy uduchowiona, ale też nie wykalkulowana. Taki swojski świr. Zawsze byłam odrobinę inna i tę inność nauczyłam się w sobie akceptować (z trudem, ale nauczyłam).

 

Jakiego tematu nie poruszyłaby Pani w swoich książkach, gdzie znajduje się ta ostateczna granica?

 

Mogę poruszać wszystkie, ale nie w każdej formie, i nie takie, o których nic nie wiem, nie napiszę powieści o życiu emigrantów w Nowym Yorku, bo ani o emigracji ani o Nowym Yorku nic nie wiem. Nie wyobrażam sobie też żartowania z ludzkich tragedii (tych prawdziwych w sensie realnych) z niepełnosprawności, przemocy… Ale tu nie chodzi o sam temat, a o jego ujęcie. Nie wszystko przecież może być żartem

 

Czym kieruje się Pani przy kreowaniu postaci, na co zwraca uwagę, czy to trudna praca -nadanie charakteru postaci ?

 

Ja liczę „na drapane”, czyli wolę jak postać sama się „stwarza”. Patrzę co robi, jak mówi i (wiem to dziwne) staram się nie robić nic wbrew… I to działa, takie postaci są najlepsze, najbardziej prawdziwe,

 

W życiu autora widnieje pewien nie zawsze przyjemny aspekt, który dotyka chyba każdego pisarza- każda wydana książka podlega opiniom, komentarzom, ocenom. Nie zawsze są one przychylne. Czy obawia się ich Pani? Śledzi recenzje swoich książek?

Bardzo biorę sobie recenzje do serca, szczególnie te krytyczne, ale staram się oddzielać krytyczne od wrednych. Jeżeli ktoś „dowala” książce, cóż, ma prawo, jeżeli mnie samej to się wkurzam. Starałam się brać pod uwagę sugestie, ale wyszło dziwnie. W jednej recenzji „za dużo dialogów” w drugiej „za mało dialogów”, w jednej za dużo „sklepowych z mięsnego i meneli”, w drugiej „ za mało zwykłych ludzi”, postanowiłam napisać książkę o „księżniczkach”, zobaczymy jak zostanie przyjęta.

 

Pozostając w temacie czy spotkała się Pani z głośnym zjawiskiem, o którym dużo się mówi, pisze, tak zwanym „hejtem” ?

 

O tak! Spotkałam się z hejtem i to ze sporym, byłam w kręgu pewnych osób, które dały mi nieźle popalić, środowisko ludzi piszących i czytających nie jest wolne od zawistników i źle pojętej solidarności, ale ja tylko piszę, a dla hejterów to jest nudne. Nie tańczę, nie śpiewam, nie reklamuję niczego, nie jestem nawet piękna i na szczęście jestem na tyle mało znana, że „rozeszło się po kościach”. Hejtowanie „małych żuczków” jest nudne.

 

Po jakie książki sięga Iwona Banach, czy są to autorzy, autorki piszący w tym samym gatunku czy jednak dla odmiany obiera Pani inny kierunek ?

 

Kocham reportaże, biografie, wszelkie non fiction. Dużo popularnonaukowych. Do czasów pandemii czytałam sporo horrorów i kryminałów (takich prawdziwych), ale  przedawkowałam grozę życiową, więc teraz wolę spokojniejsze, literackie światy, żeby w nich sobie odpocząć od tego co się kłębi w głowie i na portalach informacyjnych. Czytam też oczywiście komedie kryminalne, bo przecież chcę wiedzieć „jak oni piszą”, co objawia się u mnie marudzeniem, w stylu „O kurcze, ale to genialne, szkoda, że na to sama nie wpadłam”.

 

Co było bodźcem, który spowodował ,że obrała Pani gatunek komedii kryminalnych ?

 

 Samo przyszło. Chciałam napisać romans i przy każdej scenie ze łzami i wzdychaniem wpadałam w głupawkę (tak wiem, dla psychiatry to może coś znaczyć) kiedy więc skończyłam ten romans, nie romans, który okazał się komedią właśnie kryminalną, zamknęłam tekst w szufladzie na… 12 lat. Wstydziłam się go komukolwiek pokazać. Potem (w przypływie szaleństwa) wysłałam to coś na konkurs do Naszej Księgarni i… wygrałam. Książka zdobyła pierwsza nagrodę i się zaczęło.

 

Czy kiedyś Iwona Banach wyjdzie ze swojej strefy komfortu i zaskoczy swoich czytelników odmiennym gatunkiem ?

 

Cztery moje powieści są zupełnie inne, „Pokonać strach”, „Chwast”, „Pocałunek fauna”, to bardzo poważne powieści bardziej obyczajowe, a „Maski zła” to thriller, więc już coś tam pisałam i podobno są niezłe, ale ich światy mnie nie kuszą. Tam jest ponuro,  mrocznie, a ja, z moją katastrofistyczną naturą potrzebuję radości i śmiechu.

 

Jakie marzenia literackie posiada Iwona Banach ?

 

Nawet nie wiem czy umiem marzyć. Piszę, mam wydawców, czego więcej chcieć? Moje książki nie nadają się do sfilmowania i są raczej nieprzetłumaczalne, bo bardzo siedzą w naszym, polskim świecie, niemniej jednak (wbrew możliwościom), jako  tłumaczkę literatury zachwyciłby mnie własny tytuł wydany w jakimś języku obcym.

 

Jest jakiś gatunek literacki, którego nie podjęłaby się Pani w napisaniu?

 

Nie wiem, chyba erotyk, nie umiałabym sobie poradzić z „momentami”, a erotyki są nimi wypełnione. Wypchane, że tak powiem, a polskie (ubogie w tej dziedzinie) słownictwo nie pomaga, te buławy, ogniste miecze, płonące konary… Hmmm. To nie dla mnie, chyba, że w wydaniu komediowym. Fantasy uwielbiam, próbowałam, ale efekty były tak paskudne, że już nie próbuję.

 

Iwona Banach zajmuje miejsce w gronie najlepszych pisarzy komedii kryminalnych, czy w środowisku pisarskim posiada Pani swój autorytet?

 

  Terry Pratchett jest dla mnie niekwestionowanym mistrzem i nie chodzi tu o gatunek, ale o zabawę słowem, sytuacją, żartem. O aluzje do literatury i historii. Jego książki można czytać po wielokroć i zawsze odkrywa się coś nowego. Mistrz nad mistrzami.

 

Polacy słyną z gościnności ale również mamy predyspozycje do narzekania. A jak według Pani jest z poczuciem humor czytelników, autorów?

Z zaskoczeniem i ogromną przyjemnością odkrywam, że są ludzie o podobnie pokręconym poczuciu humoru jak moje, a przecież humor to sprawa indywidualna, ostatnio komedie kryminalne bardzo się rozpowszechniły można więc sądzić, że z humorem wcale nie jest u nas aż tak źle. Ludzie narzekają, „z wierzchu” bo tak „wypada”, ale „w środku” się śmieją.

 

Komiczne sytuacje opisane w książkach to wytwór wyobraźni czy może inspirowane sytuacjami z życia?

 

Inspirowane życiem jak najbardziej! Wszystkie nawet te najdziwniejsze miały miejsce. Ja je wygrzebuję z internetu, albo z życia. Nawet ta straszliwa zupa z „Klątwy utopców” jest prawdziwa, nie mówiąc już o rzucaniu pewną częścią ciała z „Do zakopania jeden trup”. Jestem zbyt zachowawcza, żeby takie coś wymyślić.

 

Mamy środek wakacji, a na jakim etapie jest Iwona Banach -jest po odpoczynku czy odlicza czas do wyjazdu urlopowego ?

 

Nie miewam urlopów, wyjazdów, wakacji. Życie trochę mi komplikuje takie rzeczy, ale spokojnie, pisanie zapewnia mi sporo przyjemności i tyle przygód, że odbijam to sobie w dwójnasób, jak to powiedział Umbero Eco bodajże, „kto czyta, żyje podwójnie”, ja dodam kto „pisze wybiera sobie życie i okrasza je przygodami na miarę potrzeb, a nie możliwości ”.

 

Jakie ma Pani plany wydawnicze na końcówkę 2023 roku, czego możemy się spodziewać ?

 

W tym roku jednak będzie mnie jeszcze trochę. Możliwe, że wyskoczę z niejednej „lodówki”. Oprócz „Klątwy utopców”, będzie jeszcze jeden „trupek” w wydawnictwie Dragon, piąty tom serii z Emilią Gałązką. Będzie też świąteczna książka w wydawnictwie Skarpa Warszawska (zdecydowanie pokręcona – książka, nie Skarpa - ale tym razem bez szatana). Będzie adwentowa w wydawnictwie Dwukropek (dla dzieci młodszych bardzo grzeczna i ilustrowana) i kto wie czy  coś gdzieś jeszcze się nie pojawi w formie opowiadania.

 

 

  • Dziękuję za rozmowę „Yerbo Poczytalni” 

 

× 5
Komentarze
@Iwona_Banach
@Iwona_Banach · 10 miesięcy temu
O super dziękuję!
× 2
@g.sekala
@g.sekala · 10 miesięcy temu
My również pięknie dziękujemy "Yerbo Poczytalni"
× 1
@zanetagutowska1984
@zanetagutowska1984 · 9 miesięcy temu
świetny wywiad, taką Iwonkę znam i bardzo lubię. Dużo się też dowiedziałam. Yerbo, ciekawy wywiad :)

Archiwum

2024

2023

© 2007 - 2024 nakanapie.pl